czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 7

Miłego czytania ;*
______________________________
Biegłam dalej za blondynem. Z ziemniakiem nie ma problemu. Mariola mi kiedyś go dała pod pretekstem "do obrony". Biegłam dalej za blond czupryną. Nie ja go nie do gonie. On ma za długie nogi! Z bezradności rzuciłam ziemniakiem w chłopaka. Co dziwne dostał w plecy...
-Niall uważaj tam jest... wiadro z pomyjami.-powiedziałam do niego ale było za późno. Wpadł do wiadra. Podbiegłam do chłopaka i pomogłam mu wstać.
-I jesteś pierwszą osobą która rzuciła we mnie ziemniakiem.- zaśmiał się. Boże kocham ten dźwięk. Nagrałabym  ten śmiech i nałogowo słuchała ma taki śliczny śmiech. Chyba za bardzo się rozmarzyłam.
-No i pierwszą osobą przez którą wpadłem do wiadra z pomyjami. - zaśmiał się Irlandczyk . A no tak. 
-Chodź ze mną bo nie masz zamiaru chyba siedzieć całą próbę pachnąc jak tamto coś, cokolwiek to było?- zapytałam kierując się do garderoby chłopców. 
-No raczej nie.- od powiedział i szybciutko znaleźliśmy się w pomieszczeniu. Kazałam mu iść się umyć, a sama wzięłam się za szukanie dla niego ciuchów na przebranie.
-Natalka! Podasz mi ręcznik proszę!? - zapytał blond włosy.
-Chwileczkę!- wzięłam dla niego ręcznik i zapukałam w drzwi do łazienki. Niall otworzył je i odebrał swoją zgubę. Cóż miałam piękny widok na jego tors. Próbowałam nie patrzeć i powiedzmy jako tako mi to wychodziło. Niall pomachał mi i zamkną za sobą drzwi. Wróciłam do poszukiwań. Poczekałam na niego kilka minut, a on wyszedł z łazienki tylko w ręczniku. Chyba widzę plusy pracy tutaj. Podałam mu ciuchy i bieliznę. Lekko zdziwiłam się tym że mają nawet to. Po chwili wrócił ubrany. i od razu porwał jakąś kawę. Albo i moją kawę.

- Częstuj się.- zaśmiałam się.
-Twoja? A to przepraszam.- już odkładał kubek z kofeiną.
- Nie, nie bierz. Przyda ci się. Niall a ty nie miałeś przyjść tylko po wodę?- zapytałam się śmiejąc z jego wąsów po kawie.
-A no tak! Lou! - zawołał chłopak.
- Tak kochany?- zapytała Lou. z Lux na rękach.
-Porywam twórczynie tego.- powiedział wskazując na swoje ubranie.
-Natalia! Jestem pod wrażeniem! Dobra Niall zabierz ją do was.- uśmiechnęła się do nas, a my już szybko biegliśmy na próbę.
*Mariola POV*
Wyszedł na chwilę, a nie ma go 20 minut. Co on poszedł na pustynie jej szukać? W tym samym momencie do pomieszczenia wbiegli Niall i Natalka.
- Ej to przy najmniej wiemy co robił przez ten czas.- powiedział Harry. Czekaj ahhahahah, boże jaki podtekst.
- A co mogłem robić?- zapytał blondyn.
- Cóż dostał ziemniakiem, wpadł do wiadra z pomyjami, umył się i ubrał i mnie porwał od Lou i Lux.- opowiedziała Natt. Jej wersja jest lepsza. 
- Jest Lux? Zaaaraz wracam.- powiedział Harry. Złapałam go za kołnierz by nie poszedł.
-Nie nigdzie nie idziesz, mamy prawie końcówkę próby, po niej pójdziesz odwiedzić Lux. Zrozumiałeś?-zapytałam loczka.
-Dobrze mamo.- Po chwili już wszyscy się śmiali.
-Taki paradoks bo jestem od ciebie rok młodsza.- stwierdziłam.
- To co? Ostatnia piosenka. Natalka jaką chcesz?- Zapytał Daddy.
-Right Now.-od powiedziała.
Chłopcy zaczęli grać i śpiewać. Mają piękne głosy. Jedyne co mnie zadziwia to to że Loui może śpiewać za chrypniętym głosem wysokie frazy a to jest bardzo rzadko spotykane. 
***
Co by tu im ugotować? Może się ich zapytam... Poszłam do salonu gdzie siedzieli wszyscy.
- Co chcielibyście zjeść? - zapytałam.
- Naleśniki! - wykrzykną Niall.
- Niall może trochę mniej śniadaniowo? Jest po 14. Przepraszam jest po 2 PM. -stwierdziłam.
- Wiem! Co powiecie na Spaghetti? -zapytałam towarzyszy.
-Mogę pomóc? - zapytał Harry.
- Jest jeden warunek.-powiedziałam z poważną miną.
-Jaki? - zapytał uśmiechnięty.
- Trzymasz swoje ręce z daleka od niej.- powiedział Lou.
-W sumie też może być.- zaśmiałam się.
- A jaki miałaś? - zapytał ciekawy Hazz.
- Ja chciałam żebyś pracował w słodkim fartuszku.- zaśmiałam się.
- W fartuszku? - zapytał.
- No tak. Moim zdaniem to śmieszne ale słodkie.- wytłumaczyłam.
- To do pracy, bo nam Niall wykituje. - wy powiedział entuzjastycznie Hazz. Weszliśmy do dużej o kafelkowanej kuchni utrzymanej w czerwieni, czerni i bieli. Podeszłam do indeksu kuchennego nastawiłam garnek z wodą na spaghetti i rozpoczęłam poszukiwania makaronu gdy Harry kroił pomidory. Po przeszukaniu trzech szafek znalazłam zgubę i wsypałam zawartość paczek do garnka.
-Auuu! - odwróciłam się do Hazzy który skaleczył się w palca.
- Chodź. Gdzie macie apteczkę?- wsadziłam jego rękę pod chłodną wodę .
- W szafce nad zmywarką.- od powiedział.
Stanęłam na palcach po apteczkę i gdy już ją miałam zabrałam się za palca Harry'ego.
- Podaj rękę.-poleciłam chłopakowi. Wyciągną ją z pod strumienia wody i podał mi. Wzięłam wodę utlenioną i zdezynfekowałam ranę po czym przykleiłam plaster na skaleczenie.
-Dziękuje mamusiu.-od powiedział całując mnie w czoło.
-Nie ma za co synku.- od powiedziałam śmiejąc się. Sprawdziłam jak z makaronem, a z tego co widzę jest al dente. Odcedziłam makaron a Hazz kończył już sos. Podeszłam do szafki z zastawą stołową i rozłożyłam na stolę w jadalni. Wróciłam do kuchni i sprawdziłam jak radzi sobie Harry. Można było podawać. wzięłam makaron i rozłożyłam na talerzach, Hazz polał sosem, a ja posypałam serem. Na koniec kilka listków bazylii i przybiliśmy High Five z loczkiem.
- Natt chłopaki! Obiad na stole! - zawołaliśmy. Po chwili wszyscy siedzieliśmy i zajadaliśmy spaghetti...
_____________________________________________________
Hey :) I jak? Mam nadzieje że nie schrzaniłam tego :/ 
~Mariolo

2 komentarze:

  1. Wow. Ziemniak, Niall, kaleka Harry, reakcja Lou... WOW. KOCHAM WAS<3 TO WSPANIAŁE OPOWIADANIE TEŻ KOCHAM <3 MIŁOŚĆ WOKÓŁ NAS :*
    ~Merry

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju ^ ^ też cię kochamy księżniczko ;* ~ Natusia. xx ;*

    OdpowiedzUsuń