niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 18

Z pomocą Luke'a szybko znalazłam się w naszym pokoju. Rozejrzałam się w poszukiwaniu brunetki, ale nigdzie jej nie było. Może poszła do łazienki? Wzruszyłam zrezygnowana ramionami i usiadłam na łóżku. Więc teraz czekamy.
*Natalia POV*
- byłeś wszystkim co chciałam osiągnąć, a teraz jesteś wszystkim o czym chcę zapomnieć.. - wyszeptałam przykładając ostry, srebrzysty przedmiot do mojej delikatnej skóry. -To się skończyło zanim się zaczęło - zacisnęłam oczy robiąc pierwszą, głębszą kreskę. Ból, a może jednak ulga? Powtórzyłam tę czynność kilka razy, otwierając oczy. Krew. Pełno krwi. Wstałam z białych kafelek i odkręciłam wodę, po czym obmyłam rękę. Przecież wszystko jest w porządku. Naciągnęłam rękawy bluzy i wyszłam z łazienki. Szybko moją uwagę przyciągnęła przyjaciółka siedząca na swoim łóżku.
- Coś się stało? - uniosłam brwi, chociaż znałam odpowiedź.
- Jak się czujesz? - zignorowała moje pytanie i szybko znalazła się obok - myślałam,że Niall chciał z tobą porozmawiać...
Niall? Ze mną? Hoho no to mogłoby być ciekawe.
- Nie było go tu. 
Westchnęła smutno.
- Ja pójdę do Louisa, więc jak coś..
- Spokojnie. Daję radę. Po pewnym czasie przestanę za nim tęsknić.
Przytuliła mnie mocno i wyszła z pokoju zostawiając mnie samą. Czas na rozmyślenia.
*Louis POV*
- Jesteś debilem. Najpierw niby taki zakochany oh ah, a jak przychodzi co do czego to liżesz się z tą twoją no..
- Ona nie jest moja - powiedział patrząc w sufit - jeśli masz mi wypominać co zrobiłem źle, to spokojnie..sam dobrze wiem.
- Niall, nie zrozum mnie źle, ale powinieneś pogadać z Natt. Zasługuje na wyjaśnienia -usiadłem obok blondyna, patrząc na niego uważnie.
- Louis..boję się -usiadł- znowu coś zepsuję.
- Nie dowiesz się póki nie spróbujesz. Idź, tylko tym razem unikaj Madison.
*Natalia POV*
Otworzyłam oczy i spojrzałam na otwierane drzwi, z których wyłoniła się jasna czupryna. Niall.
- Cześć, Nati.
Aha niczego nie było, jasne. Rozumiem. Załóżmy.
Uśmiechnęłam się blado.
- Co się stało?
- Chciałem porozmawiać. -usiadł na podłodze.
Wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Był taki przystojny....mój anioł...
- Przepraszam, Natt, tak bardzo mi przykro.
- Kochasz Madison? 
Przetarł twarz dłonią. Sądzę, że sama wiem swoje.
- Zależy mi na tobie.
Mi na tobie też.
- Nie, Niall. 
- Proszę...
- spierdoliłeś coś, czego czasem lepiej nie naprawiać,bo zagojone rany można łatwo rozdrapać.
- Kocham cię, zrozum -wstał i zaczął iść w moim kierunku. 
Ja ciebie też.
- Myślałeś o mnie, kiedy się z nią całowałeś?
- Ona nic dla mnie nie znaczy. To ty jesteś dla mnie wszystkim.
Ignoruje mnie.
- Tobie zależy tylko na Madison. Nie kocham cie, Niall.
Jesteś dla mnie najważniejszy.
Spójrz mi w oczy. Spójrz mi kurwa w oczy i powiedz, że to nic dla Ciebie nie znaczy. Że ja dla Ciebie już nic nie znacze, że w ogole nic nie znaczyłem od samego początku..
Miał takie piękne oczy...
- Nie mogę - wyszeptałam.
Ostatnie co czułam to miękkie, gorące wargi blondyna na swoich. Całował tak delikatnie...
__________________________________________________________Na początku przeprosiny:)...
1. Przepraszamy za tak długą nieobecność, ale teraz powracamy! Haha:)
2. Przepraszam za tak denny i krótki rozdział, skarby:( 
A tak ogólnie:) ; 
Jak w szkole? Hmm.. miłego tygodnia, misie:* byeee;* ~Natt:)