piątek, 26 września 2014

Rozdział 17

*Mariola POV*
Zawiodłam się strasznie na blondynie. Jak on mógł, jak mógł tak skrzywdzić moją kochaną i uczuciową Natt? Opuściłam szybko pokój chłopaków, nie mogłam na to patrzeć. Ten widok rozdarł mi serce... Myślałam... Ech ludzie to perfidne szuje nie liczące się z uczuciami innych. Przeliczyłam się, znów robię wszystko źle...Nie powinnam mieć kontaktu z ludźmi wszystkich ranie, zawodzę...Wróciłam do Natt z zalążkami łez w oczach. Dziewczyna od razu gdy pojawiłam się w drzwiach zaprzestała gry i podeszła do mnie przytulając.
-Przepraszam, naprawdę bardzo przepraszam.- wyszeptałam do przyjaciółki. Po policzku spłynęła mi pierwsza łza bezradności.
-Za co mnie przepraszasz?- Również wyszeptała Natt nadal mnie przytulając.
-Zawiodłam was wszystkich, ciebie, samą siebie i fanów. Nie mam pojęcia czemu ktokolwiek widzi we mnie coś więcej niż znajomą, wszystkich zawodzę, to zbyt trudne. A a ale nie opuszczę cię. Nie zrobię tego za wiele dla mnie znaczysz.- wyszeptałam szlochając i lekko się jąkając. Czułam się jak przegrany śmieć, bo wszystko się wali prócz tej ściany przed mną... Może nie do końca ale moją ścianą była sytuacja Natt i Horan'a, a Madison właśnie mimo że jest dość miłą osobą "rozwaliła" wszystko... Nie umiem sobie wybaczyć tego widoku, tego że zranię ją tą informacją jeszcze bardziej, nie mogłabym tego ukryć.
-Mariola uspokój się! Shhhhh, a teraz powiedz na spokojnie o co chodzi.- Uspokajała mnie Natalia.
- Tylko proszę nie rób niczego czego będziesz później żałować...Gdy wyszłam z pokoju poszłam do chłopaków i...- miałam kończyć swoją informacje ale do pokoju wpadł Louis, gdy zobaczył jak wyglądam podszedł i starł kciukiem łzy które wcześniej spłynęły mi po twarzy.
-Kochanie czemu płakałaś?- zapytał obejmując mnie i całując w czoło.
-Zobaczyłam to czego nie powinnam, wiem też że nie mogę ukryć też przed Natt. Ja, ja widziałam jak Niall z Madison... Oni się całowali.-wy powiedziałam najciszej jak tylko mogłam ale brunetka jednak to usłyszała, szybko wyplątałam się z objęć mojego chłopaka by przytulić jak najmocniej Nati mając nadzieje, że jednak to choć trochę pomoże i podniosę ją na duchu.
-Natt jesteś naprawdę silna, zawsze mi pomagasz, co mogę dla ciebie zrobić? Czas abym to ja pomogła tobie...- powiedziałam tuląc przyjaciółkę.
*Natalia POV*
Bez słowa wtuliłam się w Mariolę. To co usłyszałam... zabolało. Cholernie. 
- Jest dobrze...tylko możecie zostawić mnie samą? - wyszeptałam.
- Księżniczko, zostawmy ją. Muszę coś załatwić - odparł zdenerwowany Louis. Mariola pokiwała do niego głową, a mi posłała lekki uśmiech, zapewne chciała mi przekazać trochę otuchy... Upadłam na poduszki za sobą i właśnie teraz pod świadomość zadała największy cios... Wspomnienia. Wszystkie chwile spędzone razem z NIM... Czy na prawdę zawsze los gdy wszystko się układa musi coś rozwalić? Najgorsze w tym wszystkim jest to że nadal go kocham, a to tak cholernie boli. Najbardziej boli świadomość że on prawdo podobnie NIGDY nie będzie mój...
*Mariola*
Gdy wyszliśmy z naszego pokoju myślałam że zwariuje, bałam się tak cholernie bałam... Znam trochę Natt ale również wiem że taka informacja strasznie boli...To wszystko przyprawia mnie o bezsilność, nienawidzę tego uczucia jest gorsze od wszystkiego.
Łzy znów spływały mi po policzkach, a Lou prowadził mnie powoli przez korytarz. Jeszcze chwilę szliśmy aż znaleźliśmy się pod drzwiami, Loui  otworzył je , weszliśmy do środka jak się okazało pokoju 5SOS otarł znów moje łzy, ucałował i zniknął za drewnianą powłoką. Usiadłam na podłodze i zwinęłam się w kłębek, w takich momentach brakuje mi mojego kota... Któryś z chłopców podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił. Najgorsza jest w tym moja empatia do ludzi, ja po prostu czuję jak dana osoba się czuje i jej nastrój przechodzi na mnie. Wtuliłam się w Ashton'a który jeździł ręką po moich plecach.Gdy lekko się uspokoiłam opowiedziałam im co się stało, moje obawy i czemu to tak na mnie wpłynęło... Niedługo po całej historii w drzwiach  zobaczyliśmy Lou, Harry'ego i Niall'a.
-C-co robicie? - zająknęłam zadając pytanie nurtujące mnie w tej chwili.
-Horan czy ty wiesz że zraniłeś dwie osoby na raz?- zapytał go Mike który siedział na lewo ode mnie.
- Czekaj jak to dwie?- zapytał zdezorientowany blondyn.
-Nie tylko Natt ale też mnie... rozumiesz?! Myślałam że jesteś inny, że jednak coś do niej czujesz, zraniłeś ją tak mocno... Zawiodłam się na tobie... Miałam wielką nadzieje że Natt nareszcie będzie szczęśliwa w 100%... Niech mnie ktoś przytuli proszę.- zaskomlałam a Ash przytulił mnie mocno.
- Dziękuje, ale przydasz się bardziej Natt, z pewnością poprawi jej to humor.- wyskomlałam odsuwając się lekko od Ashton'a, chłopak strasznie się zdziwił słysząc co powiedziałam choć spełnił moją niemą prośbę i poszedł do Nati... Gdy Irwin zniknął z mojego pola widzenia zmieniłam swoją pozycje i objęłam swoje kolana ramionami przyciągając je do brody. Zaraz zagarnął mnie któryś z chłopaków. 
- Co ja narobiłem... Boże Natt!- Blondyn  szybko wybiegł z pokoju i pobiegł prawdo podobnie do naszego pokoju... Też bym poszła. Tylko że moje nogi... Nie ustoję sama, nie dam rady, te emocje nie działają pozytywnie na moją równowagę. Odwróciłam głowę w stronę jak się okazało Hemmings'a.
-Luke. Mógłbyś mi pomóc ? Muszę porozmawiać z Natt ale nie dam rady ustać na tych flakach...-wychrypiałam usilnie próbując wstać. 
______________________________________________________
Cóż po dłuższej przerwie... Jesteśmy? Ech... Kolejne dziwne pogmatwane gunwa... 
`~ Mariolo... zmęczona życiem?