niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 4

Miłego czytania kicie ;*
--------------------------
Szybko przebrałam się w :
i zeszłam do salonu. Ku mojemu zdziwieniu Natalia już tam na mnie czekała. Wyglądała naprawdę świetnie.
- Steff....jesteś pewien że nie idziesz?- spytała smutna Nat.
- Jasne młoda - uśmiechnął się - baw się dobrze i nie wyląduj z nikim w łóżku - zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. - pocałowała go w policzek - pa - uśmiechnęła się i wyszła, a ja zaraz za nią.
- Gdzie zmierzamy? - spytała.
- Nad staw - odpowiedziałam jej.
- Tylko który....
- Chyba tamten - wskazałam na miejsce, w którym bawiła się duża ilość ludzi.
- A jak mnie zgwałcą? - spytała zdenerwowana.
- Przy mnie nigdy!
- Dobra....ufam ci - lekko się uśmiechnęła 
***
Szczerze? Bałam się że źle zrobiłyśmy wybierając się na tą imprezę. Co jeśli nas zgwałcą? Jestem strasznie strachliwa i boję się że coś się stanie....Nie wiedząc kiedy znalazłyśmy się na miejscu.
- Hej - przed nami stał odstawiony Harry.

Wyglądał naprawdę seksownie...
- Hej - przywitałyśmy się z nim i cmoknęłyśmy w policzek.
- Gdzie są chłopcy? - spytałam.
- Gdzieś tańczą...albo próbują...a Zayn pojechał po Perrie.
Czyli, na szczęście, nie będziemy jedynymi dziewczynami w tym towarzystwie. 
- To czas się bawić! - krzyknęła Mariola i zniknęła gdzieś w tłumie roztańczonych ciał.
- I zostałam sama - powiedziałam sama do siebie i zrezygnowana usiadłam na trawie. Przyglądałam się gwiazdom i tańczącym ludziom. Wzrokiem szukałam chodź jednego chłopaka z zespołu. Nagle za sobą usłyszałam samochód. Jak poparzona zerwałam się z ziemi i spojrzałam na tego dupka....Okazało się, że to był Niall z Zayn'em i , o ile się nie mylę, Perrie. Musze przyznać, jest piękna.
- Jezu! Natalia...nic ci nie jest? - spytał zmartwiony Niall.
- Chyba nie...jak widać żyje - uśmiechnęłam się do niego lekko.
- Na szczęście - odwzajemnił uśmiech - to ten....Natalia, to jest Perrie, Perrie to jest Natalia - przedstawił nas sobie. Dziewczyna bez zastanowienia mnie przytuliła.
- Miło mi cię poznać Natalia - powiedziała i cicho się zaśmiała.
- Mi ciebie też Perrie - uśmiechnęłam się przyjaźnie. Wydawała mi się bardzo miła i przyjazna, od razu ją polubiłam.

- Zayn...idziemy tańczyć? - spytała go blondynka.
- Z tobą zawsze.
Awww...ale oni są słodcy...też tak chcę...
- Niall...mam prośbę...- powiedziałam do niego błagalnie.
- Mów śmiało mała.
- Pomożesz mi znaleźć resztę chłopaków z zespołu i Mariolę? - zrobiłam minkę zbitego psa.
- Już ich zgubiłaś? - zaśmiał się.
- Ty się śmiej - szturchnęłam go w ramię - a ja się będę martwić
- Ałł - złapał się za obolałe miejsce - to bolało! Powinna spotkać cię kara.
Ciekawe co on znowu wymyślił...Za nim zdążyłam się zorientować on już na mnie leżał.
- Niall....proszę i przepraszam.
- Jeszcze nie skończyłem - zaczął mnie gilgotać...nienawidziłam tego.
- Hahahaha Niall....błagam...- śmiałam się naprawdę głośno.
- Co wy robicie?! - odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego.
- Dzięki Bogu...jesteś - wstałam i szybko go przytuliłam - zaprowadzisz nas do reszty?
- Dobra, ale później mi to wytłumaczycie - uśmiechnął się lekko - Czekajcie zadzwonię do Marioli - wyciągnął telefon i szybkim ruchem wybrał numer.
***
Poczułam wibracje mojego telefonu i szybko odebrałam.
- Harry...znalazłeś ich? - byłam zmartwiona...gdzie może podziewać się moja Natusia?
- Tak...jesteśmy przed parkingiem
- Zaraz tam będziemy - odparłam i szybko się rozłączyłam - znalazł ich, są przed parkingiem.
- To idziemy - powiedział uradowany Liam.

Rozdział 3

Miłego czytania misie :*
_____________________________________
Wyszłam z pokoju po wykąpaniu i przebraniu się

 do kuchni po coś do jedzenia. Otworzyłam lodówkę i poraziło mnie przepełnienie jej. Czy pan wujek je tyle co mój kot? Ej czemu w lodówce jest mój but?
-Nati! - zawołałam dziewczynę.
-Co ?- zapytała gdy wpadła do kuchni. A była ubrana w jedną z swoich ulubionych bluz.

- Wiesz może jakim cudem mamy mojego buta, którego nawiasem mówiąc szukałam wczoraj wieczorem, w lodówce?- zapytałam najpoważniej jak potrafię by później zwijać się ze śmiechu przed lodówką.
-No nie wiem.- wydusiła przez śmiech Nati.
-Ja też nie. - pozbierałam swoje nadal śmiejące się zwłoki i powoli się uspokajałam.
-Po co właściwie przyszłaś do kuchni?- zapytała Nat.
- Piękna a po co się zagląda do lodówki? A tak przy okazji głodna? - zapytałam ciemnookiej.
-Jasne. Nie jestem piękna.- wiedziałam że jest głodna!
-Po co pytałam? Podobna jesteś do Horanka. Tak samo piękni i tak samo nienajedzeni. - Lekki rumieniec wkradł się na jej twarz. Jakie to słodkie. Awww.
- Nie wiem po co a teraz majstruj nam jedzonko.-odrzekła wesoło Natalka.
-Się robi chef!- po przeszukaniu lodówki znalazłam składniki na racuchy. Jak ja ich dawno nie jadłam.
-Co będziesz pichcić?- zapytała.
-Racuchy.- uśmiechnęłam się do niej promiennie.Wyrobioną masę wylałam w kilku miejscach na patelni. Z góry zszedł pan wujek.
-Mmm co tak pięknie pachnie?-Zapytał, widać było że też dawno ich nie jadł.
-Racuchy. - wyłożyłam cztery upieczone na talerz.- Częstujcie się. Z malinami są prze pyszne.- nasypałam kilka na talerz i zajęłam się dalszym pichceniem.
-Przepraszam babciu, ale te racuchy są przepyszne.- Stwierdził pan wujek patrząc w górę.
-Nie powiem schlebia mi to.- Jeszcze kilka racuchów i koniec.
-Mariola? Mógłbym cię prosić o coś?- zapytał pan wujek.
-Tak? O co?- Zapytałam.
-Zostałabyś naszą kucharką? To znaczy chłopców? - z ręki wypadła mi malina którą miałam zamiar zjeść. Ale taka oferta pracy to prawdziwa okazja.
-Tak ale pod jednym warunkiem.-powiedziałam i pokazałam jedynkę palcami.
-Jaką?-wypalili pan wujek i Natusia.
-Nati będzie moim kuchcikiem.-powiedziałam.
-Nie ma problemu, ale chciałem żeby pomagała Lou.-wyznał pan wujek.
-Aaa chyba że tak. A bałam się że tylko ja dostanę nową prace.- głupota nie boli, można się pośmiać.
-To postanowione!- widzę was od jutra u nas w firmie.-mrugną do nas i wyszedł łapiąc kilka racuchów do pojemnika.
-Jak się czujesz? Będziesz mogła ich wymacać po włosach.- śmiałam się razem z Nat z mojej wypowiedzi.
-A byłbym zapomniał. Obie zamieszkacie u nich. No i Stephan dziś przyjedzie.- powiedział pan wujek i ponownie wyszedł z domu.
-Czyli wreszcie poznam Stefcia.- W sumie będzie cud, miód i orzeszki.
-To jak zazwyczaj wołamy na niego Stefcio?- Też pytanie.
-A jakże by inaczej? - zapytałam z uśmiechem, bardziej bananem ale uśmiechem Nat.
-Nie wiem.- nasze śmiechy przerwał mój telefon. Odebrałam.
- Haaalooo?
-Mariola?
- Święty mikołaj?- o pewnie było słychać śmiech Natalii.
- Brodę mam ale chyba nie osiwiałem?
- Daj zobaczę!
-To dopiero na imprezie.
-Phi, ja chce tu, teraz, zaraz.
-To ruszcie zgrabne dupcie, zaraz będziemy, impreza jest nad stawem... - ktoś wyrwał Lou telefon.
- Bikini mile widziane chyba że wolicie bez mrrrr.
-W twoich snach mrrrr.
-Ranisz.
- Przepraszam.
-Może przełączę na głośnik?
-Oddaj Lou.
-Okejjjj.
-No to co? Zbieramy tyłki, i jedziemy.
-Do zobaczenia.- rozłączyłam się.
-Ruszaj pupcie nad jezioro jedziemy.- Cmoknęłam do niej. i poleciałam "w podskokach" na Stephan'a...
-Gdzie tak pędzisz piękna?- zapytał Stefcio.
-Stefcio!- przytuliłam oszołomionego chłopaka tak że stracił równowagę a Nat wylądowała na nas. Zaczęliśmy się niemiłosiernie śmiać. Ej. skoro on tu jest, ja mam jego pokój...
-Hej dziewczyny- przywitał nas po czym wstał i pomógł nam to zrobić.
-Witaj współlokatorze!- może się połapie...
-Jak współlokatorze?-spytała Natalka.
- Na prawdę nie wiesz? A gdzie ja niby śpię?-spytałam przyjaciółkę.
-A no tak.- Powiedziała z wielkim wyszczerzem. 
-Mariola, czy ty naprawdę urzędujesz u mnie w pokoju?- zapytał Steph.
-Może? Którą połowę łóżka chcesz?-spytałam chłopaka.
-Prawą. - A to zły... Dobra oddam mu ją.
Chłopak poszedł do pokoju a my się przebrać. Zapowiada się niezła zabawa...

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 2


Miłego czytania :3
------------------
Była około 22:00, kiedy pożegnałyśmy naszych gości. Natalka najwyraźniej była bardzo śpiąca , bo usnęła na kanapie. Ja jednak przebrałam się w pidżamę 
i poszłam , do mojego pokoju.
***
Wstałam z niewygodnego miejsca spania i skierowałam się do " królestwa ", wyjęłam z szafy ciuchy. 

Pomaszerowałam do łazienki , gdzie wykąpałam się, umyłam i wysuszyłam włosy . Wykonałam również inne poranne czynności. Ubrana , uczesana i lekko pomalowana , podreptałam do pokoju Marioli. Była 7:54 , mam nadzieję , że kochana się nie wścieknie , ale przecież sama tak wcześnie wstaje. Weszłam do jej pokoju.
- Mariola , śpisz ?
- Nie a co ?
- Umówiłyśmy się z chłopakami , obiecałyśmy im że przyjdziemy na próbę , pamiętasz ?
- Kurde! Kompletnie zapomniałam - zerwała się szybko z łóżka i wyjęła z szafy ubrania.


Przyznam wyglądała ślicznie. 
- Jest 8:00 , o której mają próbę ? - spytała zmęczona Mariolcia. 
- Nie wiem , spytam się wujka. 
Obie zeszłyśmy na dół , na stole leżało już nasze śniadanko. 
 - Wujek , o której chłopcy mają próbę ? - spytałam . 
- O 8 : 30 , a coś się stało ? - wujek najwyraźniej wychodził już do swojej pracy
- Nic , tak tylko pytam - uśmiechnęłam się na myśl , że za nie całe 30 minut spotkam cało piątkę moich i przyjaciółki idoli. 
***
Wujek Natalki wyszedł od razu po krótkim dialogu. My wyszłyśmy jakieś 5 minut później.
- Wiesz gdzie jest studio ? - spytałam zaciekawiona
- Tak , ale nigdy nie byłam w środku - odpowiedziała zniecierpliwiona Natusia.
Szłyśmy jakieś 10 minut, po czym weszłyśmy do dużego budynku.
- Jaki to będzie pokój ?  - spytałam.
- Nie wiem...
Na nasze szczęście spotkałyśmy Harry'ego.
- Cześć Harry! - przytuliłyśmy go.
- Cześć, myślałem, że już nie przyjdziecie...chodźcie ! - pociągnął nas za ręce i zaprowadził do naprawdę dużego studia.
- Łał - to jedyne co udało mi się z siebie wydusić.
***
Pomieszczenie było naprawdę duże. Rozglądałam się po pokoju sama nie wiedząc czego szukam. Moje zamyślenia przerwały głośne śmiechy i rozmowy chłopców. Z zaciekawieniem odwróciłam się w stronę głosów. Moim oczom ukazała się reszta chłopców z 1D. 
- Hej dziewczyny - Zayn nie krył swojego zadowolenia i szybko nas przytulił.
- Cześć - powiedziałyśmy razem.
- Hej Liam - powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w policzek.
- No hej - uśmiechnął się lekko - dziewczyny jak wiecie to jest Niall - wskazał na blondyna o ślicznych niebieskich oczach - a to Louis - wskazał, tym razem, na bruneta w czerwonych spodniach.
- Właśnie....chłopaki - Harry uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki - to jest Natalia i Mariola - przedstawił nas sobie i zasiadł na dość wysokim krześle - zaczynamy próbę czy nie? 
- Jasne - powiedział Zayn. 
Reszta zespołu wykonała poprzednią czynność i zabrzmiały pierwsze takty piosenki Happily. Cicho podśpiewywałam sobie piosenkę i ruszałam nogą w rytm melodii.
- Na żywo to brzmi lepiej niż z telefonu - zaśmiała się cicho Mariola.
- Sądzę że masz racje - powiedziałam ledwo słyszalnie, gdyż za bardzo skupiłam się na muzyce.
Próba wyszła im wspaniale, naprawdę mi się podobała.
- Idziecie z nami na lody? - zapytał Liam z nadzieją, że się zgodzimy.
- W sumie...czemu nie - uśmiechnęła się lekko Mariola.
- W takim razie czas w drogę - zaśmiał się Harry.
Weszliśmy do dość wielkiego pomieszczenia i zajęliśmy miejsce.
- Co państwo zamówią? - spytała kelnerka z notatnikiem w ręku.
- Ja po proszę lód czekoladowy - uśmiechnął się do niej Liam.
- Ja tak samo - powiedział Zayn.
- Ja śmietankowy - zaśmiał się Louis.
- Również - powiedziała Mariola.
- Ja truskawkowy - powiedziałam cicho.
- Ja tak samo jak koleżanka - uśmiechnął się delikatnie Hazz. - a ty Niall co chcesz?
- Wszystkie trzy - powiedział poważnie blondyn.
Czekaliśmy dłuższą chwilę na zamówienie, ale nie zwracaliśmy uwagi na czas, gdyż pochłonęła nas rozmowa.
- Jutro idziemy na imprezę, może poszłybyście z nami? - spytał uspokojony już Zayn.
- Sądzę że mogłybyśmy - uśmiechnęłam się lekko, po czym wzięłam się za przyniesionego już loda. 
Po paru minutach wyszliśmy już z pomieszczenia.
- Dacie nam numer telefonu? Omówilibyśmy szczegóły jutrzejszej imprezy - powiedział Harry.
- Nie widzę w tym problemu - powiedziała Mariola, po czym podała ciąg cyfr. - to do zobaczenia - uśmiechnęła się przyjaźnie i pomachała na pożegnanie. - polubiłam ich - zaśmiała się.
- Mają wspaniały charakter....
Doszłyśmy do domu i szybko zdjęłyśmy buty. 
- Nie wiem jak ty, ale ja idę się położyć - odparła zmęczona Mariola.
- W sumie też jestem zmęczona.
- To do zobaczenia kochana - cmoknęła mnie w policzek i weszła do swojego pokoju.
- Tak pa - powiedziałam, po czym weszłam do mojego " królestwa" i opadłam zmęczona na łóżko. Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.